Dziś Diuna kończy pół roku, od trzech miesięcy jest u nas. Pozaciągała firanki w dwóch pokojach, podrapała krzesła w kuchni, narożnik i fotele, pozbyliśmy się kwiatków, nie będzie choinki w tym roku, budzi mnie wtedy, kiedy najlepiej się śpi, wszelkie ozdoby stojące na komodach zniknęły, jej białe kudełki są na wszystkich ubraniach, przypaliła sobie ogon, napędziła nam stracha wypadkiem... wymieniać dalej? ;) Ale jedno przedpołudnie bez niej, gdy była na zabiegu, było smętne, bo nie wchodziła mi do garnka jak gotowałam obiad albo nie zaglądała do zmywarki ;) I jak tu tego futra nie kochać??
Zdjęcia: before- zaraz po przywiezieniu jej do domu, after- z wczoraj.
A jak Wasze łobuzy? Sieją zniszczenie, ale nadal są Waszymi pupilami? :)